piątek, 20 lipca 2012

9. część II: Ciekawość to pierwszy stopień do piekła


- …mówię ci, że nie.
- To nie moja wina.
            Lily znała te głosy.
            - To twoje zaklęcie. Jak byłbyś wtedy z nami, może ty byś coś zdziałał. Potter ma tylko poharatane ramię i już prawie się z tego wylizał. Zapomniałbym, starszy Black ciągle siedzi nam na ogonie. Nie da się nic dla nich zrobić.
            - Przynajmniej nie uciekłem.
            Rudowłosa zmarszczyła czoło i hardo, z wysoko podniesioną głową szła w stronę, z której dochodziła rozmowa. Wilkes przeciął drogę nawet jej nie zauważając. Natomiast ona wyszła naprzeciwko ślizgona o czarnych, tłustych włosach i haczykowatym nosie. Gdy ją zauważył, stanął otwierając i zamykając usta, niczym ryba wyciągnięta z wody. Prychnęła głośno wymijając go. Złapał ją za rękę chcąc zatrzymać. Wyszarpnęła się i zasyczała cicho, jednak on usłyszał każde słowo.
            - Nie dotykaj mnie. Ubrudzisz się i twoi przyjaciele zauważą, że rozmawiałeś ze szlamą, a puściłeś ją wolno – odwróciła się i chciała odejść.
            - Co u Pottera? – w głosie Snape’a było słychać wstręt.
            - Dziękuje, dobrze. Poharatana ręka już prawie się zagoiła. Och, jakie szczęście, że ciebie tam nie było – rzucając mu ostatnie pogardliwe spojrzenie odeszła.
            Szła nie zatrzymując się. Znowu towarzyszyło jej wrażenie, że te kilka osób, które tu minęła patrzyło na nią dziwnie i uśmiechało się pod nosem. Podała Grubej Damie hasło i weszła do salonu.
             Zobaczyła dziewczyny. Oczywiście, siedziały z Huncwotami. Dorcas obok Łapy i pewnie obgadywali kogoś, bo co chwilę któreś się śmiało. Remus zajmował samotnie fotel, wyglądając przy tym jakby spał. Lily przemknęło przez myśl, że może źle się czuje – słabo wyglądał. Ann pisała coś po długim zwoju pergaminu, a Peter grzał plecy przy kominku.
            Evans przysiadła się obok Syriusza, uprzedzając to rzuceniem książki na stolik. Dzięki temu Lupin otworzył oczy, a McKartney wychlustał się atrament. Nie zwracając na to uwagi wbiła się w oparcie ze skrzyżowanymi rękoma. W jej oczach odbijał się ogień z kominka, co w połączeniu z zaciętą miną dawało jej wygląd zdenerwowanego, gotowego zaatakować hipogryfa. Dała temu za chwile dowód.
            - Co się tak patrzycie?!
            - Co się działo jak wyszliśmy od Rogacza? – zapytał Black, mając podejrzliwy wyraz twarzy.
            - A co się miało dziać? – rozejrzała się i ze zdziwieniem zauważyła, że nie tylko Black jej się tak przygląda. Dorcas, Ann, Remus, a nawet Peter też. – Opowiedział o co chodziło, ja mu powiedziałam co się stało. Potem umówiłam się z nim…
            - Lily, na pewno chcesz o tym mówić? Tutaj – przerwała jej Meadowes przepychając się do niej przez Syriusza.
- Tak. Nie przeszkadzają mi Black, Remus i Peter – oznajmiła dobitnie.
            Dorcas zamrugała oczami i zerknęła na Ann, która zawiesiła ze zdziwienia pióro nie zważając na tusz kapiący z niego na jej długie wypracowanie. Rudowłosa sięgnęła przyniesioną przez siebie książkę i otworzyła na wstępie.
- No, ale jeżeli ci nie przeszkadzamy to zdaj raport. Było gorąco? – zapytał z błyskiem w oku.
- Co ty wygadujesz, Black?
- Tak, wiem, te szpitalne łóżka są strasznie niewygodne i wąskie, ale…
- Łapo – upomniał go Lupin.
- Umówiłam się z Jamesem, że przyniosę mu jutro notatki z lekcji – wyjaśniła, rozumiejąc dwuznaczność swojej wypowiedzi i aluzje Blacka.
- Tylko tyle? – wyrwało się Dorcas.
- Nie. – Zobaczyła jak czarnowłosy znów zaczyna się przysłuchiwać – oficjalnie zawiesiliśmy broń – Syriusz klasnął w dłonie. – Nie tak jak wy myślicie! Podaliśmy sobie dłonie i nic więcej!
Black prychnął, przez co dostał Prorokiem Wieczornym po głowie od Dorcas. Wyrwał jej go, zwinął ciaśniej i zamachnął się na nią. Uchyliła się w ostatniej chwili i zaczęła iść tyłem kręcąc głową z uśmiechem na twarzy. Kiedy szybko ruszył na nią rzuciła na niego zaklęcie i za chwilę leżał na środku pokoju. Ludzie zaśmiali się i przyglądali z zaciekawieniem co dalej. Dorcas, głośno się z niego naśmiewając, wyciągnęła w jego stronę rękę. Spojrzał na nią obrażony, ale po chwili złapał ją za dłoń i pociągnął mocno. Kolejna salwa śmiechu od strony obserwatorów. Syriusz jęknął i wysapał:
- Dor… proszę cię zejdź ze mnie. Nie jesteś piórkiem.
Ci, którzy byli bliżej zaśmiali się. Meadowes zmrużyła wściekle oczy, ale ani drgnęła.
- Skoro, tak… - mruknął i obrócił ja na plecy. Będąc teraz nad nią uśmiechnął się czarująco. Dorcas zaczęła się wiercić chcąc jakimś sposobem wstać, a wtedy on naparł na nią całym swoim ciałem.
- Pozwól mi wstać.
- Jak mogłaś to nie chciałaś. Teraz ja też nie chcę.
Uśmiechnęła się słodko i szepnęła mu coś do ucha. Poderwał się natychmiast, pomógł jej wstać i szybko wrócił na kanapę nie mogąc patrzeć na ten jej uśmiech zadowolenia. Obok, Lily zakryła usta dłonią, tłumiąc chichot.
- Nie śmiej się tak, Rudzielcu – powiedział uszczypliwie. – Sama wyglądasz jakby cie ktoś porządnie przetarzał. Przypomnijmy sobie, skąd wróciłaś?  Ach, ze Skrzydła Szpitalnego, w którym obecnie i samotnie przebywa niejaki James Potter, z którym „oficjalnie zawiesiłaś broń”.
            Spojrzała na niego z politowaniem. Ann podetknęła jej pod nos swoje małe lusterko. Spojrzała w nie i przeżyła lekki szok. Na dolnej wardze miała zaczerwienienie, jej włosy wyglądały jakby od tygodnia nie miały kontaktu ze szczotką. Przygładziła je, co nic nie dało i oddała lustereczko.
            - Dalej będziesz nam wmawiać, że skończyło się na uścisku rąk? – drążył temat Black, na co Remus przekręcił oczami.          
            - Myślałem, że ten temat jest już skończony. Nie wpadłeś na to, że gdyby stało się coś wielkiego mógłbyś już o tym wiedzieć?
            - To miłe – mruknęła urażonym tonem Lily.
            - Miło to by było gdybyś ty sama wszystko nam wyjaśniła. Jak nie, to pójdę tam i chłopaka obudzę – „zagroził” Black.
            - Muszę ci wyjaśnić, bo nie dasz mi spokoju, prawda? Mam takie włosy, bo zaplątałam się w pościel! – Zaśmiał się kpiąco. – Kiedy przewróciłam się wychodząc…
            - A to? – Rzekł prawie dotykając jej wargi.
            Dotknęła jej i zmarszczyła czoło, samemu się nad tym zastanawiając.
            - Musiałam ją zagryźć, kiedy James mi wszystko opowiadał. Robię tak, gdy się denerwuję! - Dotarło do niej, jak bardzo się pogrąża.
            - Robi – przytaknęły Ann i Dorcas.
            - Rzeczywiście miałaś się czym martwić. To się już wydarzyło! – zarzucił jej.
            Podczas tej wymiany zdań zaczęli podnosić głosy, w czego efekcie byli głównym obiektem zainteresowania w całej wieży.
            - Lily jest bardzo uczuciowa.
            Na to stwierdzenie Ann, wybuchnął śmiechem przypominającym szczeknięcie psa.
            - Och, odczepcie się wszyscy – mruknęła poirytowana Evans. Zabrała książkę i z wysoko podniesioną głową odeszła. Weszła do dormitorium, rzuciła się na łóżko i, żeby odciągnąć głupie myśli, zatopiła się w lekturze.


Wiem, że trochę mnie nie było i dlatego przepraszam. Możecie mnie spróbować udusić przez monitor, ale przewiduję marne skutki, więc lepiej przyślijcie wyjca ( tak, Czarno-biała, to sugestia dla Ciebie. Misi magia nie straszna). Wasza sowa mnie znajdzie.

Notka jest podzielona tak, a nie inaczej ze względu na to, że nie zmieściło mi się sześć stron w wordzie na jeden raz i musiałabym opuścić ostatni dialog Lily i Syriusza... 


Zdaję sobie sprawę, że notka jest co najmniej... No mnie się częściowo nie podoba.
Dialogi, dialogi i jeszcze raz dialogi :|

Połowę (tę drugą) następnej notki już mam,  więc mam nadzieję, że pojawi się szybciej ;)

5 komentarzy:

  1. Czarno-biała20 lipca 2012 16:46

    Ojojoj;D postaralas sie, postaralas;] boska notka, ale ile mozna czekac? na nst raz ma mi tu byc szybciutko, zrozumiano?:)
    A teraz tak na serio, najlepsza scena to ta w ss oczywiscie;] ale tego sie moglas po mnie spodziewac, nie? Lily i James sa cuuuudowni! A ci slizgoni! grrr! naslac mnie na nich na gole piesci to cala grupa bedzie sie musiala reperowac w szpitalu! Idioci!
    I podteksty Syriusza! Yeah! To jest to, dziewczyno!
    Naprawde jestes niesamowita!
    PS: A jakby mi sowa nie zachorowała to już byś sie tłumaczyła ludziom z tego wyjca, a co!;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ojej, bo się zaczerwienię :]
      Rozumiem, rozumiem, ale nie będzie łatwo :/
      Jasne że w ss najlepsza, bo się nad nią na długo zawiesiłam ;P A Lily i James to dopiero będą cudowni ;)
      Za Syriusza dziękuje. Trudno mi pisać te jego teksty, bo nie jestem "taka", nikt właściwie nie jest, bo pan Black jest niepowtarzalny!
      Pozdrawiam!
      P.S. Biedna sóweczka...

      Usuń
  2. noo, bardzo ciekawe ;D całość bardzo mi się podoba ;p
    i powtarzam : Lily i James się przyjaźnią!!! to cud ;D ale bardzo pozytywny cud ; D

    i rzeczywiście, długo Cię nie było, ale ja Ci wybaczam ;D i nie wyślę Ci wyjca, niestety ale moja sowa aktualnie poleciała do innej osóbki, która pilnie musiała dostać wyjcem ;DD i też Cię nie uduszę, bo wtedy się nie dowiem co będzie dalej, a to by było bezsensu, gdyż bardzo chcę przeczytać dalsze przygody Lilci i Jamesa na Twoim blogu ;]

    jeszcze raz przepraszam, że tak późno weszłam ;D

    czekam na kolejną notkę - mam nadzieję, że bedzie szybciej! ;D

    WENY!!!

    Pozdrawiam!

    Natalia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zaczynają się przyjaźnić, ale nie można zapomnieć o tym jak to było z nimi w przeszłości ;) A poza tym przyjaźń nie zaczyna się od tego, że ludzie tak sobie powiedzieli i już. Lily jest nieufna i niepewna w stosunku do Jamesa, ale zgodziła się bo zmęczyła ją ta sytuacja i miała wtedy dobry humor. No i w końcu - oboje mają gorącą krew, swoje zasady i priorytety i siedemnaście lat na karku ;), a te umysły Pottera i Evans co prawda rożne, ale gdy przebywają w swoim towarzystwie długo to może nastąpić bum! i po przyjaźni... Przecież i James i Lily mają inne wytłumaczenie słowa "przyjaźń" we własnym, prywatnym słowniku...
      A miałam wrażenie, że czekałaś na coś innego ;]
      Nie, nie gniewam się na Ciebie, że weszłaś kiedy weszłaś. Ważne, że w ogóle :)
      Z przykrością stwierdzam, że mnie również dopadł teraz nawał zajęć i nie mam na nic czasu i tym bardziej ochoty ;(
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  3. Acch, cudo! Tak mnie rozczuliły te wytłumaczenia Lily na końcu : p I tak podkręca, że nareszcie się dogadała z Jamesem! : D

    Czekam na resztę, teraz uciekam!

    www.lily-james-potter.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń