- …mówię ci, że nie.
- To nie moja wina.
Lily znała te głosy.
- To twoje zaklęcie. Jak byłbyś wtedy z nami, może ty
byś coś zdziałał. Potter ma tylko poharatane ramię i już prawie się z
tego wylizał. Zapomniałbym, starszy Black ciągle siedzi nam na ogonie.
Nie da się nic dla nich zrobić.
- Przynajmniej nie uciekłem.
Rudowłosa zmarszczyła czoło i hardo, z wysoko podniesioną głową szła w
stronę, z której dochodziła rozmowa. Wilkes przeciął drogę nawet jej nie
zauważając. Natomiast ona wyszła naprzeciwko ślizgona o czarnych,
tłustych włosach i haczykowatym nosie. Gdy ją zauważył, stanął
otwierając i zamykając usta, niczym ryba wyciągnięta z wody. Prychnęła
głośno wymijając go. Złapał ją za rękę chcąc zatrzymać. Wyszarpnęła się i
zasyczała cicho, jednak on usłyszał każde słowo.
- Nie
dotykaj mnie. Ubrudzisz się i twoi przyjaciele zauważą, że rozmawiałeś
ze szlamą, a puściłeś ją wolno – odwróciła się i chciała odejść.
- Co u Pottera? – w głosie Snape’a było słychać wstręt.
- Dziękuje, dobrze. Poharatana ręka już prawie się zagoiła. Och, jakie szczęście, że ciebie tam nie było – rzucając mu ostatnie pogardliwe spojrzenie odeszła.
Szła nie zatrzymując się. Znowu towarzyszyło jej wrażenie, że te kilka
osób, które tu minęła patrzyło na nią dziwnie i uśmiechało się pod
nosem. Podała Grubej Damie hasło i weszła do salonu.
Zobaczyła dziewczyny. Oczywiście, siedziały
z Huncwotami. Dorcas obok Łapy i pewnie obgadywali kogoś, bo co chwilę
któreś się śmiało. Remus zajmował samotnie fotel, wyglądając przy tym
jakby spał. Lily przemknęło przez myśl, że może źle się czuje – słabo
wyglądał. Ann pisała coś po długim zwoju pergaminu, a Peter grzał plecy
przy kominku.
Evans przysiadła się obok Syriusza, uprzedzając to rzuceniem książki na
stolik. Dzięki temu Lupin otworzył oczy, a McKartney wychlustał się
atrament. Nie zwracając na to uwagi wbiła się w oparcie ze skrzyżowanymi
rękoma. W jej oczach odbijał się ogień z kominka, co w połączeniu z
zaciętą miną dawało jej wygląd zdenerwowanego, gotowego zaatakować
hipogryfa. Dała temu za chwile dowód.
- Co się tak patrzycie?!
- Co się działo jak wyszliśmy od Rogacza? – zapytał Black, mając podejrzliwy wyraz twarzy.
- A
co się miało dziać? – rozejrzała się i ze zdziwieniem zauważyła, że nie
tylko Black jej się tak przygląda. Dorcas, Ann, Remus, a nawet Peter
też. – Opowiedział o co chodziło, ja mu powiedziałam co się stało. Potem
umówiłam się z nim…
- Lily, na pewno chcesz o tym mówić? Tutaj – przerwała jej Meadowes przepychając się do niej przez Syriusza.
- Tak. Nie przeszkadzają mi Black, Remus i Peter – oznajmiła dobitnie.
Dorcas zamrugała oczami i zerknęła na Ann, która zawiesiła ze zdziwienia pióro nie zważając na tusz kapiący z niego na jej długie wypracowanie. Rudowłosa sięgnęła przyniesioną przez siebie książkę i otworzyła na wstępie.
- No, ale jeżeli ci nie przeszkadzamy to zdaj raport. Było gorąco? – zapytał z błyskiem w oku.
- Co ty wygadujesz, Black?
- Tak, wiem, te szpitalne łóżka są strasznie niewygodne i wąskie, ale…
- Łapo – upomniał go Lupin.
- Umówiłam
się z Jamesem, że przyniosę mu jutro notatki z lekcji – wyjaśniła,
rozumiejąc dwuznaczność swojej wypowiedzi i aluzje Blacka.
- Tylko tyle? – wyrwało się Dorcas.
- Nie.
– Zobaczyła jak czarnowłosy znów zaczyna się przysłuchiwać – oficjalnie
zawiesiliśmy broń – Syriusz klasnął w dłonie. – Nie tak jak wy
myślicie! Podaliśmy sobie dłonie i nic więcej!
Black prychnął, przez co dostał Prorokiem Wieczornym po
głowie od Dorcas. Wyrwał jej go, zwinął ciaśniej i zamachnął się na
nią. Uchyliła się w ostatniej chwili i zaczęła iść tyłem kręcąc głową z
uśmiechem na twarzy. Kiedy szybko ruszył na nią rzuciła na niego
zaklęcie i za chwilę leżał na środku pokoju. Ludzie zaśmiali się i
przyglądali z zaciekawieniem co dalej. Dorcas, głośno się z niego
naśmiewając, wyciągnęła w jego stronę rękę. Spojrzał na nią obrażony,
ale po chwili złapał ją za dłoń i pociągnął mocno. Kolejna salwa śmiechu
od strony obserwatorów. Syriusz jęknął i wysapał:
- Dor… proszę cię zejdź ze mnie. Nie jesteś piórkiem.
Ci, którzy byli bliżej zaśmiali się. Meadowes zmrużyła wściekle oczy, ale ani drgnęła.
- Skoro,
tak… - mruknął i obrócił ja na plecy. Będąc teraz nad nią uśmiechnął
się czarująco. Dorcas zaczęła się wiercić chcąc jakimś sposobem wstać, a
wtedy on naparł na nią całym swoim ciałem.
- Pozwól mi wstać.
- Jak mogłaś to nie chciałaś. Teraz ja też nie chcę.
Uśmiechnęła
się słodko i szepnęła mu coś do ucha. Poderwał się natychmiast, pomógł
jej wstać i szybko wrócił na kanapę nie mogąc patrzeć na ten jej uśmiech
zadowolenia. Obok, Lily zakryła usta dłonią, tłumiąc chichot.
- Nie
śmiej się tak, Rudzielcu – powiedział uszczypliwie. – Sama wyglądasz
jakby cie ktoś porządnie przetarzał. Przypomnijmy sobie, skąd wróciłaś? Ach, ze Skrzydła Szpitalnego, w którym obecnie i samotnie przebywa niejaki James Potter, z którym „oficjalnie zawiesiłaś broń”.
Spojrzała na niego z politowaniem. Ann podetknęła jej pod nos swoje
małe lusterko. Spojrzała w nie i przeżyła lekki szok. Na dolnej wardze
miała zaczerwienienie, jej włosy wyglądały jakby od tygodnia nie miały
kontaktu ze szczotką. Przygładziła je, co nic nie dało i oddała
lustereczko.
- Dalej będziesz nam wmawiać, że skończyło się na uścisku rąk? – drążył temat Black, na co Remus przekręcił oczami.
- Myślałem, że ten temat jest już skończony. Nie wpadłeś na to, że gdyby stało się coś wielkiego mógłbyś już o tym wiedzieć?
- To miłe – mruknęła urażonym tonem Lily.
- Miło to by było gdybyś ty sama wszystko nam wyjaśniła. Jak nie, to pójdę tam i chłopaka obudzę – „zagroził” Black.
- Muszę
ci wyjaśnić, bo nie dasz mi spokoju, prawda? Mam takie włosy, bo
zaplątałam się w pościel! – Zaśmiał się kpiąco. – Kiedy przewróciłam się
wychodząc…
- A to? – Rzekł prawie dotykając jej wargi.
Dotknęła jej i zmarszczyła czoło, samemu się nad tym zastanawiając.
- Musiałam
ją zagryźć, kiedy James mi wszystko opowiadał. Robię tak, gdy się
denerwuję! - Dotarło do niej, jak bardzo się pogrąża.
- Robi – przytaknęły Ann i Dorcas.
- Rzeczywiście miałaś się czym martwić. To się już wydarzyło! – zarzucił jej.
Podczas tej wymiany zdań zaczęli podnosić głosy, w czego efekcie byli
głównym obiektem zainteresowania w całej wieży.
- Lily jest bardzo uczuciowa.
Na to stwierdzenie Ann, wybuchnął śmiechem przypominającym szczeknięcie psa.
- Och,
odczepcie się wszyscy – mruknęła poirytowana Evans. Zabrała książkę i z
wysoko podniesioną głową odeszła. Weszła do dormitorium, rzuciła się na
łóżko i, żeby odciągnąć głupie myśli, zatopiła się w lekturze.
Wiem,
że trochę mnie nie było i dlatego przepraszam. Możecie mnie spróbować
udusić przez monitor, ale przewiduję marne skutki, więc lepiej
przyślijcie wyjca ( tak, Czarno-biała, to sugestia dla Ciebie. Misi
magia nie straszna). Wasza sowa mnie znajdzie.
Notka
jest podzielona tak, a nie inaczej ze względu na to, że nie zmieściło
mi się sześć stron w wordzie na jeden raz i musiałabym opuścić ostatni
dialog Lily i Syriusza...
Zdaję sobie sprawę, że notka jest co najmniej... No mnie się częściowo nie podoba.
Dialogi, dialogi i jeszcze raz dialogi :|
Połowę (tę drugą) następnej notki już mam, więc mam nadzieję, że pojawi się szybciej ;)
Ojojoj;D postaralas sie, postaralas;] boska notka, ale ile mozna czekac? na nst raz ma mi tu byc szybciutko, zrozumiano?:)
OdpowiedzUsuńA teraz tak na serio, najlepsza scena to ta w ss oczywiscie;] ale tego sie moglas po mnie spodziewac, nie? Lily i James sa cuuuudowni! A ci slizgoni! grrr! naslac mnie na nich na gole piesci to cala grupa bedzie sie musiala reperowac w szpitalu! Idioci!
I podteksty Syriusza! Yeah! To jest to, dziewczyno!
Naprawde jestes niesamowita!
PS: A jakby mi sowa nie zachorowała to już byś sie tłumaczyła ludziom z tego wyjca, a co!;D
Ojej, ojej, bo się zaczerwienię :]
UsuńRozumiem, rozumiem, ale nie będzie łatwo :/
Jasne że w ss najlepsza, bo się nad nią na długo zawiesiłam ;P A Lily i James to dopiero będą cudowni ;)
Za Syriusza dziękuje. Trudno mi pisać te jego teksty, bo nie jestem "taka", nikt właściwie nie jest, bo pan Black jest niepowtarzalny!
Pozdrawiam!
P.S. Biedna sóweczka...
noo, bardzo ciekawe ;D całość bardzo mi się podoba ;p
OdpowiedzUsuńi powtarzam : Lily i James się przyjaźnią!!! to cud ;D ale bardzo pozytywny cud ; D
i rzeczywiście, długo Cię nie było, ale ja Ci wybaczam ;D i nie wyślę Ci wyjca, niestety ale moja sowa aktualnie poleciała do innej osóbki, która pilnie musiała dostać wyjcem ;DD i też Cię nie uduszę, bo wtedy się nie dowiem co będzie dalej, a to by było bezsensu, gdyż bardzo chcę przeczytać dalsze przygody Lilci i Jamesa na Twoim blogu ;]
jeszcze raz przepraszam, że tak późno weszłam ;D
czekam na kolejną notkę - mam nadzieję, że bedzie szybciej! ;D
WENY!!!
Pozdrawiam!
Natalia ;)
Tak, zaczynają się przyjaźnić, ale nie można zapomnieć o tym jak to było z nimi w przeszłości ;) A poza tym przyjaźń nie zaczyna się od tego, że ludzie tak sobie powiedzieli i już. Lily jest nieufna i niepewna w stosunku do Jamesa, ale zgodziła się bo zmęczyła ją ta sytuacja i miała wtedy dobry humor. No i w końcu - oboje mają gorącą krew, swoje zasady i priorytety i siedemnaście lat na karku ;), a te umysły Pottera i Evans co prawda rożne, ale gdy przebywają w swoim towarzystwie długo to może nastąpić bum! i po przyjaźni... Przecież i James i Lily mają inne wytłumaczenie słowa "przyjaźń" we własnym, prywatnym słowniku...
UsuńA miałam wrażenie, że czekałaś na coś innego ;]
Nie, nie gniewam się na Ciebie, że weszłaś kiedy weszłaś. Ważne, że w ogóle :)
Z przykrością stwierdzam, że mnie również dopadł teraz nawał zajęć i nie mam na nic czasu i tym bardziej ochoty ;(
Również pozdrawiam!
Acch, cudo! Tak mnie rozczuliły te wytłumaczenia Lily na końcu : p I tak podkręca, że nareszcie się dogadała z Jamesem! : D
OdpowiedzUsuńCzekam na resztę, teraz uciekam!
www.lily-james-potter.blog.onet.pl