Dorcas przekartkowała gazetę o Quidditchu i rzuciła ją na podłogę. Chciała wziąć następną, ale na stoliczku już żadnej nie było.
- Skończyły się – oznajmiła znudzonym tonem.
- Bo się czyta, a nie ogląda – zauważył Remus
- Nie znam się na tych sportowych terminach. – Wydęła usta i zaczęła zakręcać loka na palec.
Remus
zaczął jej się przyglądać. W blasku z kominka włosy miała jasnobrązowe,
skórę trochę ciemniejszą. Była śliczna. Siedziała z nogą na nodze i
zaczęła kiwać stopą. Po chwili czarny but zsunął jej się z pięty. Był na
niemałym obcasie i Remusa olśniło czemu wydawała mu się dzisiaj inna.
Nim Dorcas się zorientowała but spadł jej ze stopy. Przychyliła się by
go podnieść. Kamień na srebrnym łańcuszku zakołysał jej się pomiędzy
piersiami.
- Ej!
Remus, myśląc, że go przyłapała, schował nos w czasopismo.
-
Nie czytałeś tego. – Wyrwała mu gazetę z ręki i przysiadła się obok.
Wcześniej siedziała naprzeciwko. Znów przekartkowała strony, kiedy nic
nie znalazła, rzuciła gazetę za siebie. Popatrzyła na chłopaka swoimi
dużymi oczami dziecka.
- Co ty tutaj robisz, Remusie Lupinie?
- Na pewno nie czytam.
- W Hogwarcie. Na święta. Bez przyjaciół.
- Ach, tak wyszło w tym roku. Ja nie mam wpływu na księ… - Nie skończył, urywając w pół słowa. Zrobił ogromne oczy. Natychmiast wstał i podniósł gazetę.
Czy
on chciał powiedzieć „księżyc”? Merlinie. Naprawdę? Dorcas trochę się
zatrwożyła. Ze wszystkich osób, jakie znała, nie mogła ta… choroba,
przypadłość, dotyczyć Remusa! Ostatnio przeglądała książki w bibliotece i
widziała tam obrazek wilka. Dzikie oczy, wielkie kły, ślina tocząca się
z pyska.
- Remus? – Zaczęła ostrożnie. – Chyba poznałam…
Puk, puk, puk.
Dorcas podskoczyła. Remus się rozejrzał. Stukanie się rozległo raz jeszcze. Lupin podszedł do okna.
- Sowa. Do ciebie i Lily. – Podał jej kopertę. – A gdzie jest w ogóle Lily?
- Nie wiem – odpowiedziała zgodnie z prawdą, patrząc się na schludnie wypisanych adresatów.
- Chciałaś coś powiedzieć przed chwilą? – Przyjrzał się jej reakcji. Otworzyła szybko usta, a potem je zamknęła.
- Już nic, Remusie. Dobranoc.
Wstała i nie patrząc na niego podreptała do dormitorium.
Pościel
Pottera zdawała się kąsać Lily, mimo tego, że ktoś, chyba pani Potter,
zmienił ją jak była w łazience. Leżała sztywno i pewna, że nie zaśnie.
Wyrzucała sobie swoją głupotę. Mama Jamesa już pewnie dawno wysłała list
do dyrektora. Swoją drogą, co zrobią w szkole? Kogoś po nią przyślą,
żeby ją zabrał, czy Potterowie będą musieli ją odstawić? Oby nie to
drugie. Już wystarczająco nadszarpnęła ich dobroci. To wszystko wydawało
jej się surrealistyczne do tego stopnia, że myślała, że to wszystko to
halucynacje spowodowane gorączką i zaraz się obudzi w swoim łóżku w
dormitorium dziewcząt z siódmego roku w Hogwarcie.
Patrzyła
się w okno. Na dworze było ciemno, szron malował na szybie piękne
wzory. Słyszała kilka razy jak ktoś przechodził pod drzwiami korytarzem,
albo tupanie na schodach. Raz usłyszała dziewczęcy, perlisty śmiech i
chyba głos Blacka.
Przyłożyła
sobie do czoła dłoń. Miała wrażenie, że nie było już takie gorące. Może
i czuła się lepiej, ale i tak była piekielnie zmęczona. Szczerze
mówiąc, zaczynała lubić to łóżko. Było jej wygodnie i tak cieplutko.
Powieki miała ciężkie. Coraz częściej opadały i nie chciały się
podnosić.
I wtedy ktoś rzucił się na klamkę.
Lily się przestraszyła. Ktoś stał na progu jako cień spowity światłem z korytarza. Rękę trzymał na klamce.
- No nie.
Usłyszała
rozbawiony głos, który rozpoznała. Był to Black. Evans naciągnęła
kołdrę na głowę, mając nadzieję, że zaraz sobie pójdzie. Przez moment
była cisza, więc myślała, iż tak się stało, ale materac obok niej zapadł
się. Gwałtownie odsunęła się w druga stronę. Odciągnął z łatwością
kołdrę z jej twarzy i przygładził
na piersiach. Wciągnęła ze złością powietrze. Sam był w kurtce, ale
spodnie miał od piżamy. Usiadł sobie wygodnie, wyciągając nogi na łóżku.
-
Uspokój się. Nie gryzę. – Wyciągnął coś białego z kieszeni. –
Przyszedłem, żebyś nie musiała się sama fatygować do mnie z
podziękowaniami. – Pomachał jej przed nosem kopertą.
- Co to ma być? – zapytała niewzruszona.
- Jest to list do samego Dumbledore’a, opisujący, kto dzisiaj zagościł do Potterów. – Uśmiechnął się do niej z wyższością.
Chciała zabrać kopertę, ale Black przełożył ją w ostatniej chwili do drugiej ręki.
- Nic za darmo. – Nadstawił policzek.
- Mam ci w niego przyłożyć? – zapytała, unosząc brew.
- Ta, czy wolisz, żebym ja to zrobił?
Oboje spojrzeli w stronę otwartych drzwi, gdzie stał James, opierając się o nie.
- Nie bądź dupkiem, Łapa, i oddaj mnie albo Lily ten list.
Black zacmokał i powiedział dramatycznym głosem:
-
Tak właśnie jest zawsze doceniany oddany przyjaciołom Syriusz. –
Zeskoczył z łóżka i ruszył do wyjścia. Przycisnął list do piersi
Pottera. Już miał wyjść, ale się jeszcze odwrócił.
- Miłego. – Zrobił sugestywną minę i wyszedł.
Evans
poczerwieniała ze złości i skrzyżowała ręce na piersi jak mała
dziewczynka. James kucnął koło łóżka i odgarnął Lily kosmyk włosów z
oka.
- On mnie denerwuje, James – poskarżyła się.
- Ale zrobił to, o co go poprosiłem. – Odłożył kopertę na szafkę.
- Czyli co? – dociekała.
James uśmiechnął się. Ciekawska jak zwykle.
- Czyli zaczaił się na naszą sowę i złapał ją, kiedy wylatywała z listem do Dumbledore’a.
- Kiedy wylatywała? – zdziwiła się.
- Tak. Syriusz siedział na miotle.
- I co teraz? Chyba ktoś by odpowiedział?
- Coś się wymyśli - powiedział luźno. - Zdrowiej i nie gryź się tym, Lil.
- Podoba mi się. Lil. Jest ładniejsze niż wszystkie inne twoje kochania. – Ułożyła się na boku, żeby móc lepiej go widzieć.
- To znaczy… - Oparł się na łokciach i tym samym przybliżył. - …że mogę tak do ciebie mówić bez obawy, że bezczeszczę twe imię?
Lily parsknęła śmiechem, chowając twarz w poduszkę. Kiedyś mu tak powiedziała. Niesamowite, że pamiętał.
Podniosła
głowę. Słowa utknęły jej w gardle. Zdekoncentrował ją. Był tak blisko. I
patrzył na nią z tą swoją czułością w orzechowych oczach. Ogień, ze
stojącej na szafce świecy, tylko podsycał radość jaką w nich skrywał.
Boże, a jego uśmiech? Był taki niewymuszony i szczęśliwy jak tylko mógł
być, a przy tym jakby leniwy i rozmarzony.
- Tak? - wyszeptał niskim głosem.
Wtedy
zorientowała się, że cały czas miała otwarte usta, gotowe do
wypowiedzenia słów, które zatrzymały się już na początku drogi. Naprawdę
rano chciałaś, żeby cię zawstydzał? - zapytała sama siebie.
- Stwierdzam, że ta pościel pachnie tobą i mi się to podoba.
Nachyliła
się i on również. Pocałowali się. Krótko, czule i bez ekscesów. Ale to
był i tak najpiękniejszy pocałunek, który wyrył im się w pamięci na całe
życie.
Spojrzeli
na siebie uważnie i gdy wyczytali ze swoich twarzy te same uczucia,
James zagarnął do siebie Lily i mocno ją objął. Pogłaskał ją po włosach.
Ona wtuliła się w niego, czując jak jej upadła odwaga odbudowuje się z
niewiarygodną siłą.
Hej Wam!
Mam
teraz ferie, leciutko zaśnieżone i niestety bardzo słoneczne i
oblodzone, korzystam więc z okazji i biorę się do roboty. Zanim
wstawiłam nową notkę zaczęłam pisać następną i... odkryłam z
przerażeniem, że mam czarną dziurę w głowie! Następny pomysł obejmuje
dopiero wakacji, a jeszcze następny wychodzi dwa lata na przód. Mam
przeczucie, że jeśli pojawi się nowy rozdział może on nie być zbyt
długi. Może nawet jednoczęściowy.
Ale co będzie to będzie.
Czuję, że ta notka jest bardzo przełomowa.
16
rozdziałów, 27 notek i 62 743 słowa = trzy miesiące opisanego życia w
Hogwarcie i doszło do pewnego punktu kulminacyjnego. No w końcu! Otwiera
on nowe drzwi. Ale również wiele zamyka. Ktoś napisał kiedyś w
komentarzu, że jeśli James i Lily będą razem, to nie bardzo będzie o
czym pisać. (Paulinko, to byłaś ty?) Cóż, zostaje mi Remus, Ann i
Dorcas. Przynajmniej póki co.
Boję się, że Wam się nie spodobał ten rozdział... ale chyba nie mógł ;)
Aha. Jak Wam się chcę, możecie zajrzeć w Opisanych
Misia, chociaż już znasz moją opinię na temat tej notki (świetnia), to pomimo tego piszę ten komemtarz, bo jeśli bym tego nie zrobiła to nie byłabym sobą. Masz rację to ja kiedyś napisałam zę jak Lily i James będą razem to nie będzie o czym pisać. Teraz już wiem że sie myliłam.
OdpowiedzUsuńLily i James byli tacy świetni tutaj i nieco inni mi się wydawali. Bardzo podobała mi się ta akcja jak Lily napodkała się na Jamesa. O! I jak pani Potter pytała sie Lily o objawy, a James tak się fajnie wtedy odzywał! Boskie poprostu. No i nie mogę pominąć Syriuszowego policzka! Idealne! Podobała mi się także Evans w gabinecie McGonagall. Zakończenie Idealne. Normalnie cała notka jest bombowa.
Dorcas i Remus? Razem, jako para? Ciekawa jestem czy będa razem. Coś jeszcze miałam napisać ale wypadło mi z głowy. No nic najwyzej jeśli mi sie przypomni to dam komentarz.
Pozdrawiam i całuję
Ależ nie ma o czym pisać jak są razem! Nie wspominałam nic o czarnej dziurze w głowie? Cieszę się, że się podobało ;)
UsuńDorcas i Remus... hyyym? ;D
Więcej nie napiszę...
Buziak!
Wspomniałaś o czarnej dziurze w głowie. Ale zaraz, chwila moment, czy to oznacza że ja miałam rację? JA miałam rację? To nie możliwe!
UsuńMoże to śmiesznie zabrzmi, ale Remus i Dorcas nie pasują mi do siebie, a jednocześnie trochę chciałabym by byli razem.
O, w poprzednim moim komentarzu napisałam na końcu że "...coś jeszcze miałam napisać, ale już nie pamiętam co..." i wciąż nie pamiętam co to było, choć podejżewam że to miało być odnośnie tego że zajżałam do Opisanych i zauważyłam że zmianiły sie zdjęcia Lily i Syriusza. Tak, możliwe że to było to.
Tak, TY miałaś rację.
UsuńSzkoda, że Ci nie pasuje Dorcas z Remusem. Trudno, ja i tak zrobię to co chciałam. Mam nadzieję, że się przekonasz...
Możliwe, że chodziło o zdjęcia. Jak mi się teraz Syriusz podoba! ;D
Wiem, że na gadu już powiedziałaś co sądzisz o wyglądzie bloga i myślę, że to może być ta jeszcze jedna rzecz, o której chciałaś napisać. Mogę się mylić i to mogło być co innego.
Tak! Masz rację! Chodziło mi o wygląd bloga (Jest piękny i cudowny, zdjęcia fantastyczne, świetnie się ze sobą komponują). Gdzieś tam w podświadomości,wiedziałam że miałam napisać o zdjęciach, ale to o wygląd bloga głównie mi chodziło. Dzięki za przypomnienie. :D Co ja bym bez ciebie zrobiła? :)
Usuńmega rozdział!
OdpowiedzUsuńSuper notka :) Syriusz nadstawiający policzek do Lili boskie :D Miałam nadzieje, że tak naprawdę da mu buzi w ten jego policzek :D
OdpowiedzUsuńRemus i Dorcas, moim zdaniem w ogóle nie pasują do siebie, i mam nadzieje, że ich nie zrobisz parą :/
PS. Ale Syriusz i Dorcas bardzo dobrze przyjmuję do świadomości :)
ups
UsuńEhhh rewelacja! Tak romantycznie: NARESZCIE! :)
OdpowiedzUsuńTego właśnie nie mogłam się doczekać <3 Rozdział rewelacyjny ;)
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam ostatnią scenę nie mogłam przestać oddychać. Na brodę Merlina, uwielbiam to.
OdpowiedzUsuń