piątek, 3 maja 2013

Bonus 1: Pokusa

Oto pierwszy bonus! Nie jest powiązany z opowiadaniem. Napisałam go w czasie, kiedy nie miałam tu żadnej pary ;) Mam nadzieję, że nie przestraszę nim.


Syriusz siedział w dormitorium chłopców siódmego roku na swoim łóżku i opierał się o jego kolumienkę. Słońce prawie już zaszło, rzucało tylko pojedyncze ślady na miejsce stykania podłogi ze ścianą i w jeden czy dwa kąty. Przyglądał się z zafascynowaniem Dorcas, która opowiadała coś żarliwie.
Nie wiedział, o czym, ani co mówi. Był zbyt zajęty podziwianiem jej dziecięcej natury. Filigranowa budowa sprawiała, że nogi zwisały jej z łóżka, nie dotykając podłogi. Skrzyżowała je, więc w kostkach i machała w przód i w tył. Jak zwykle nie zdawała sobie sprawy, że takimi ruchami tylko podciąga sobie spódniczkę od mundurku. Syriusz rozprawiał w głowie czy jest świadomie taka pociągająca czy tak strasznie niewinna. Oczy skrzyły jej się od opowiadanej historii. Z lubością wpatrywał się w jej pełne usta, wypowiadające potok słów.
 Odwróciła się do niego gwałtownie i uderzyła twarzą o jego kolano. Kiedy skierowała się w jego kierunku, ręka jakimś dziwnym sposobem osunęła się z krawędzi łóżka i Dorcas poleciała do przodu. Podniosła się, zanosząc śmiechem i trzymając się za czoło. Syriusz w przypływie niepojętej troski, ujął jej drobną twarz w swoje dłonie. Skrupulatnie obejrzał zaczerwienioną brew.
Dorcas chichotała wdzięcznie i oblizała wargi, wciąż będąc w uścisku dłoni Syriusza. Chłopak gdy tylko zobaczył delikatny język coś się w nim pobudziło. Opuścił jedną rękę, a drugą pogłaskał ją po policzku. Na koniec podtrzymał jednym palcem jej brodę. Dziewczyna jak zahipnotyzowana odchyliła szyję, a Syriusz sam nie wiedział, kiedy się przybliżył. Między ich ustami wytworzyła się prawie niewidzialna granica. Spojrzał przelotnie w dekolt. Kiedy pochylił się delikatnie ona o tyle samo się cofnęła. Stykali się czubkami nosów, kiedy Dorcas wyszeptała wibrującym głosem.
- Nie wiem czy powinniśmy. – Tchnęła w jego gotowe do pocałunku usta powietrze.
- Dlaczego? – Spytał od niechcenia, dotykając językiem jej górnej wargi. Przeszedł ją przyjemny dreszcz.
- Bo kocham Remusa – odpowiedziała pewnie z łatwością. Oddychała teraz powietrzem wprost z jego płuc.
- Myślę, że nie powinien być zły…
- Yhym – jęknęła, tracąc cierpliwość. Gdyby Syriusz nie naparł na nią pierwszy, pieszcząc jej język swoim, rzuciłaby się na niego.
Wciągnął ją sobie na kolana, tak żeby obejmowała go swoimi nogami. Przycisnął do siebie mocno, targając włosy. Przez materiał koszuli czuł zapięcie stanika. Nagle zdał sobie sprawę jak bardzo pragnie rozebrać Dorcas z tej części garderoby. Była taka krucha w jego ramionach, ledwie wyczuwalna. Taka delikatna, kiedy głaskała jego policzek swoimi szczupłymi palcami i taka zadziorna, kiedy drapała długimi paznokciami.
Ucałował jej policzek, zostawiając mokry i gorący ślad. Zagryzł ucho, potem przejechał językiem po całej smukłej szyi, która wyginała się dla niego w cudowny sposób. Uśmiechnął się, kiedy ssąc jedwabistą skórę na ramieniu, usłyszał jak jęknęła i przyciągnęła go do siebie naprężając smukłe ciało. Pociągnęła go za włosy, aż zasyczał z bólu i przylgnęła jak spragniona swoimi gorącymi ustami do jego gorących warg. Poddał się temu z rozkoszą.
Wsunął dłonie pod bluzkę. Ulokował je przez chwilę na talii. Meadowes szybko uporała się z jedynie kilkoma zapiętymi  guzikami u jego koszuli. Oboje poczuli iskry jakie przeskoczyły pomiędzy dłonią Dorcas i jego klatką piersiową. Black zaczął ściskać i masować jej płaski brzuch i plecy. Drażnił ją zahaczając specjalnie o stanik. Nie przerywając namiętnego pocałunku rozpięła i swoją koszulę.
Oderwała się od jego ust jedynie po to, by z uniesioną brwią i filuternym uśmiechem podziwiać wyraz twarzy Łapy, który rozkoszował się nowym widokiem. Spojrzała mu w oczy i wtedy spostrzegła jak rozpalone i głodne są szare tęczówki.
Znów zaczęli się całować. Black delikatnie położył dziewczynę na łóżku, zawczasu odrzucając stertę czasopism. Przymknęła powieki i odetchnęła. Poczuła jak Black znaczy na jej piersiach mokry ślad i schodzi coraz niżej. Oplotła go swoimi udami. Jego dżinsy i jej spódniczka krępowały ją, sprawiały, że robiło jej się duszno.
Wyginała się co chwilę gdy Black robił coś niezwykłego. A całował wszędzie tak delikatnie i zaborczo zarazem. Miała trochę dość tych zniewalających pieszczot, była odrobinę zła, że ktoś tak na nią bardzo działa, że jest taką słabą istotką. Przyciągnęła Syriusza i pocałowała go mocno, wbijając paznokcie w bark, gryząc jego wargę i oplatając swoje nogi ciaśniej na jego biodrach. Naparła na niego i przewróciła na plecy. Usiadła na nim okrakiem. Sekundę przypatrywała mu się z tryumfem. I kto tu teraz jest bezbronny?
Nachyliła się i w momencie, gdy ich usta miały się znów zetknąć, złapała go za podbródek i odwróciła jego głowę w bok. Skubnęła mocno szyję, a kiedy syknął i jego ręce podążyły do jej talii przyszpiliła mu je nad głową. Zjeżdżała niżej aż do klamry paska. Pasek miał czarny, ze skóry i zabrzęczał gdy go rozpięła.
Kiedy chciała mu ściągnąć spodnie usiadł i pocałował ją z taką pasją, że zakręciło jej się w głowie. Oddała pocałunek z lekkim sapnięciem, bo kolumienka wbiła jej się między łopatki. Najwyraźniej świadomy położenia dziewczyny Syriusz przycisnął ją jeszcze bardziej. Przejechał ręka po jej piersi, potem po plechach, gdzie złapał dwie haftki. Przestała oddychać. Krew zaczęła jej jeszcze szybciej krążyć a oddechy łapała płytsze.
Syriusz odgarnął jej włosy, które zaczęły wilgotnieć u nasady. Polizał ją za uchem i usuwając ramiączka ucałował jej lewą pierś. Był pewny, że poczuł jej łomoczące serce. Stado mrówek przebiegło przez nią całą.
Chwilę później kotłowali się w pościeli, aż Dorcas nie została brutalnie przytrzymana i wycałowana od palca wskazującego, poprzez całe ramię, piersi aż do brzucha. Uniosła lekko biodra, umożliwiając Blackowi zsunięcie swojej spódniczki. Jej głowa zwisała lekko w dół z granicy łóżka. Łapa wsunął ostrożnie palce pod jej majtki, czując, że jest mokra z podniecenia. Dorcas przy tym gwałtownie otworzyła oczy i przeraziła się.
Jej oczom ukazała się grupa ludzi. Mimo, że było tam ich wielu, ona zauważyła tylko jedną twarz. Całą siłą swojej woli zmusiła się do przerwania wszystkiego. Siadła i wbiła Syriuszowi mocno paznokcie w bark. Syknął i spojrzał na nią. Był rozczochrany, z różowymi policzkami i spuchniętymi wargami.
- Nie powiedziałeś, że mnie kochasz.
- Ale…
- Nie martw się. Nie wymagam tego od ciebie. – Znów zadowolony zbliżył się, by sięgnąć jej ust. – Ale wiem, że mi tego nie powiesz, więc nie pozwolę ci na więcej. – Odepchnęła go i wyskoczyła z pościeli. Szybko naciągnęła ubrania. Zerwała ze ściany zdjęcie przedstawiające Huncwotów. Przez ułamek sekundy patrzyła na Remusa, a potem rzuciła fotografią w Syriusza.
Wyszła bez słowa, a Syriusz zanurzył głowę w poduszce. Warknął ze złości. Dlaczego znów przez gardło nie mogły przejść mu te dwa słowa?