piątek, 20 lipca 2012

17. część II: Czasem lepiej jest nie wiedzieć

Syriusz był w zimnym, ciemnym korytarzu. Siedział na parapecie i liczył pająki już dłuższy czas. Teraz aktualnie czekał aż mu się pokaże. Nie wiedział kto. Na pewno był to ktoś płci żeńskiej, poznał to po stukocie obcasów. Ten ktoś się spieszył. W miarę gdy kroki słyszał coraz bliżej pająki przestawały go interesować. Wiedział już kto to. Rozparł się na parapecie jak na tronie, uśmiechnął nieziemsko i czekał. Dziewczyna przeszła szybko koło niego, wprawiając jego włosy w ruch. Nagle zatrzymała się i zrobiła trzy kroki w tył.
- Co robisz? – zapytała sucho Ann.
- Mnie też jest miło cię widzieć, kwiatuszku.
- Okej, to bez sensu.
- Dlaczego? Czemu to mówisz?
- Bo najwyraźniej zamierzasz zacząć się zgrywać, a to był bardzo, bardzo dziwny dzień i nie mam na to ochoty. – Wyraźnie zatroskana założyła sobie opadającą na oczy grzywkę za ucho.
Na twarzy Syriusza odmalowało się zainteresowanie. Zeskoczył z parapetu i zajrzał jej w twarz.
- W porządku?
Spojrzała na niego zdziwiona.
- Tak. – Kiedy uniósł brwi, dodała – To nic czym mógłbyś się przejąć, jestem zmęczona. Po raz pierwszy biblioteka tak mnie wykończyła.
- Kurz, dziwne światło. Pani Pince. Załapałem.
Ann uśmiechnęła się pod nosem.
- Przekopałam wszystko. Tylko w Dziale Ksiąg Zakazanych nie byłam.
Syriusz uśmiechnął się przebiegle. Dostrzegł swoją szansę.
- To może być twój szczęśliwy dzień. Mogę w tym pomóc.
- Mógłbyś? – Dziewczyna wyraźnie się ożywiła.
- Bywam tam średnio raz w tygodniu – przyznał z dumą w głosie.
- Byłoby doskonale! Nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne. Dziękuję ci jak mogę. Będę twoją dłużniczką.
- Ale…
- Zawsze musisz mieć „ale”? – Zacisnęła szczęki i skrzyżowała ręce. Było za pięknie. Jej życie zawsze musiało być pokręcone. Zgodzi się na wszystko. Czy ma inne wyjście? Kobieca intuicja podpowiadała jej, że w Dziale Ksiąg Zakazanych będzie to, czego szuka. Trzymał ją w garści. – Słucham.
- Umówimy się.
Prychnęła z oburzeniem.
- Jaki z ciebie dupek. Dzięki. Sama sobie poradzę. – Przebiła go lodowatym wzrokiem i odeszła.
- Jeszcze wróci hipogryf do zagrody! – krzyknął za nią rozeźlony.

Tego wieczoru Ann położyła się wcześnie. Zmęczenie dawało jej w kość, ale nie miała też ochoty na żywe dyskusje, jakie toczyły się dzisiaj pośród przyjaciół.
Kiedy dormitorium się zapełniło i zapadła cisza odchyliła kołdrę. Całkowicie ubrana, gotowa do wyjścia, opuściła ostrożnie dormitorium. Była w połowie drogi do wyjścia.
- Ann? Co robisz?
- James. Czemu szepczesz?
- Lily zasnęła i nie chcę jej budzić .
McKartney wyciągnęła szyję i dostrzegła przyjaciółkę ułożoną wygodnie na klacie Pottera.
- Gdzie idziesz?
- Em… Do kuchni. – Nie dając czasu na reakcję odwróciła się i wyszła. Cichuteńko przemierzyła korytarze docierając pod bibliotekę.
W bibliotece było strasznie i ciemno. Bała się zapalić różdżkę. Dział Ksiąg Zakazanych znajdował się na końcu Sali. Zatrzymała się przed sznurem oddzielającym tą część pomieszczenia od reszty. Teraz albo nigdy. Wzięła głęboki wdech i przelazła przez sznur. Zrobiła kilka kroków rozglądając się po przebrzydłych księgach. Wzięła jedną i otworzyła gdziekolwiek. Kartki książki natychmiast zaczęły nasiąkać krwią. Odłożyła ją z obrzydzeniem.
Nagle za nią zapaliło się światło. Odwróciła się przerażona. Zatkano jej usta. Stał przed nią Syriusz udzielając jej bezsłownej nagany. Przyciskał palec wskazujący do swoich ust. Kiedy oczy Ann przeszły od przerażenia do ulgi powoli opuścił dłoń.
- Syriusz? O Merlinie, to tylko ty – złapała się za serce i wypuściła powietrze.
- Cieszysz się? – zapytał, z typową dla siebie bezczelnością.
- Okrutnie. Co tu robisz?
- Co ty tu robisz?
- Muszę coś sprawdzić. – Odwróciła się do niego i spojrzała na długie rzędy ksiąg.
- To takie ważne, że aż łamiesz regulamin.
Trzy godziny później książka wypadła z rąk Ann i pacnęła na posadzkę. Dziewczyna osunęła się po regale i ukryła twarz w dłoniach. Traciła miarowy oddech. Przyłożyła dłonie do ust, łzy toczyły się z zagubionych oczu. W jednej chwili znalazł się przy niej Syriusz. Coś mówił. Dużo. Złapał ją pod ramię i zaczęli iść.
Ann siedziała na pulpicie ławki w klasie. Ze zwieszoną głową, w nieporadnej pozie kiwała się w przód i w tył. Cały czas płakała i nie mogła się uspokoić. Syriusz siedział i patrzył. Czuł się bezradny. Mógł ją jedynie zabrać z biblioteki, żeby nie przyleciał Filch.
- Ann… - zaczął ostrożnie, kładąc jej dłoń na ramieniu.
- Nie jest dobry – wybełkotała ledwo zrozumiale.
- Kto?
- Mój ojciec. – Uniosła głowę, wycierając wierzchem dłoni nos. – Myślałam, że go znajdę a on się nami zaopiekuje. Że nas pokocha. Lucy nie znała mamy. Chciałam jej dać rodzica. – Z jej oczu poleciały świeże łzy. Wciąż patrzyła Syriuszowi intensywnie w oczy. Wyglądała jakby liczyła na pomoc. Ale on stał tylko przed nią i się patrzył. – Wyobrażałam sobie domek z ogródkiem i placykiem zabaw dla Lucy. Wiesz, to takie żywe dziecko. Miałaby domek na drzewie, który on by dla niej zbudował. Byłby jej bohaterem. Zapraszalibyśmy dziadków na niedzielne obiady i opowiadałby nam o swojej pracy. Dowiedziałabym się o mamie. Dużo. Jaka była wesoła, jak się poznali, czemu ją pokochał… Wszystko byłoby w końcu tak jak powinno być. Ale nie! On wolał przeprowadzać chore eksperymenty na swoich pacjentach!!! – wykrzyczała. Wpadła Syriuszowi bezsilnie w ramiona i przylgnęła do niego, wciąż zanosząc się płaczem.
Syriusz mocno ją do siebie przyciągnął. McKartney zauważyła dzisiaj, że ma on bardzo ładne dłonie; duże i męskie. Jedną masował ją po plecach co wyraźnie ją uspokajało.
Syriusz złapał jej twarz i odciągnął na tyle by mógł na nią spojrzeć. Wytarł jej łzy kciukami. Miała zapuchnięte, czerwone oczy. Rozchylone wargi jej drżały. Patrząc na jej usta mimowolnie rozchylił swoje. Spojrzał jej w oczy, przymknął swoje i się pochylił. Złapała go za nadgarstki. Zawiedziony i zdenerwowany, odsunął się.
- Syriusz… mamy wspólną krew.

Z jednego z wielu okien w zamku wyleciała piękna sowa. Leciała przez śnieżycę, nie zdając sobie sprawy z tego, jaki ważny list niesie. Niesamowicie krótki, ale tak bardzo treściwy - „Znam ją. Poznaliśmy się. Jest tutaj!”. Bez nadawcy, bez adresata...


Nie macie pojęcia jak strasznie się cieszę, że udało mi się opublikować ten rozdział! Chyba nigdy nie odczułam takiej ulgi dodając notkę na bloga. A to dlatego, że z dodaniem jej męczyłam się chyba miesiąc. Zaczęłam myśleć nawet o przeniesieniu bloga, ale kiedy tylko zaczęłam szukać innego portalu poczułam jak wiele ten blog dla mnie znaczy. Wiedziałam, że jest dla mnie czymś ważnym, ale nie spodziewałam się, że AŻ tak. Myślę, że jest to dużą zasługą Pauliny i Natalii - naprawdę, bardzo dużo dla mnie znaczycie, Dziewczyny :)
Wybija się tutaj zdecydowanie Ann. To jej rozdział. Lubię Ann, jest całkowicie moja. Jeśli czujecie niedosyt co do innych bohaterów to przepraszam. Jest w tym rozdziale naprawdę wiele błędów i brak odnośnika do drugiej części, ale musicie mi wybaczyć, bo blog.onet się obija i nic nie można prawie tu zrobić! :C
Pewnie nie uda mi się też zmienić informacji odnośnie najnowszej notki oraz ogłoszenia i jest mi bardzo przykro z powodu, że na własnym blogu czuję się jak intruz.
(Wszystkie błędy, nieścisłości, literówki, braki staram się naprawić)

7 komentarzy:

  1. Ależ ja jestem szczęśliwa, że Ci się udało w końcu dodać notkę! Naprawdę
    Rozdział mega wspaniały! Boski! Niesamowity! Fantastyczny! Przepiękny! I mogłabym tak w nieskończoność!
    Reakcja Syriusza na buziaka Lily i Jamesa! I ta uwaga Ann! Boskie!
    Ann i Syriusz? To brzmi tak samo dziwnie ja Dorcas i Remus. A właśnie w ostatnim (w sensie 27 rozdziale) Było trochę o nich! A teraz nic. Ale nie żałuję, bo za to było o Ann i jej ojcu.
    Te słowa :"Syriusz... mamy wspólną krew" co one mają znaczyć? O co chodzi!
    I jeszcze ten list z końca rozdziału! Kto go wysłał? Do kogo on jest? Co ma znaczyć jego treść?
    Ej! Chwila! Przeczytałam drugi raz ten rozdział i chyba rozumiem! To jest List O'Stappery do ojca Ann! I chodzi w nim o Ann! Prawda?
    Co za idiotka ze mnie, żeby taką informację załapać dopiero za drugim razem...
    Życzę Ci weny i szczęścia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojego szczęścia i niedowierzania nic nie przebije! ;D Cieszę się, że Ci się podoba :)
      Skoro Ann i Syriusz są tak samo dziwni jak Dorcas i Remus (odbieram to jako komplement, dziękuję) to zawiązać się może jeszcze dużo dziwnych relacji...
      Tak bardzo ciekawi Cię sprawa Ann i jej rodziny?
      Sprawę listu chcę rozwinąć ;P

      Usuń
  2. Moja reakcja na widok nowej notki: banan na pół twarzy, śmiech z radości. Wybacz, ale się nie popłakałam ;D
    Tak dawno mnie tu nie było... Jejku...;(
    Ale skupmy się na notce! Jest cudowna! Genialna, tajemnicza. "mamy wspólną krew" - że niby co to ma znaczyć? A ten list? o.O Umieram z ciekawości :D Ale tylko umieram, nie umrę, bo się nie dowiem, a wtedy będę ginąć w piekle z niewiedzy xd
    Zaintrygowało (żeby nie było: zaciekawiło) mnie zachowanie Petera... Zastanawiam się, czy on już zadaje się ze "złymi" czy jeszcze nie...;(
    Lily i James. Chyba nie muszę nic na ich temat dodawać. <3

    A co do Onetu, to mam ochotę mu strzelić w pysk! Ciągle robi problemy. Tylko chyba mi się to nie uda, co? Monitorowi nie strzelę, szkoda monitora (ostatnio i tak dużo choruje). Chyba, że znajdę twórcę Onetu i go przywołam do porządku... ^^ Dobry pomysł! Szkoda, że nie do zrealizowania . ;D

    Odwala mi. Chyba Słońce za bardzo przygrzało xd

    Czekam na nową notkę! ;D
    Pozdrawiam ;*
    Życzę weny i
    Oby było mniej problemów z Onetem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczam, nawet taka reakcja jest dla mnie niesamowita :)
      Nie przejmuj się, że dawno Cię nie było - mnie też.
      Jestem niesamowicie szczęśliwa, że notka się podoba ;*
      Widzę po reakcjach, że mogę być zadowolona z zakończenia ;] Cel osiągnięty! ;D
      Nie bij monitora! Znajdziemy tych od onetu i się rozprawimy z nimi.
      Teraz wakacje (!!!), więc chyba będę miała czas na pisanie, ale na onecie będzie więcej ludzi też. Chyba zostaje mi publikacja o, hmm, 3 w nocy?
      Pozdrawiam i dziękuję!

      Usuń
    2. Dobra, to kiedy ich znajdziemy?? Trzeba poszukać jakiś informacji na ich temat ^^
      Wakacje. Za 4 dni!! Nareszcie. ;) O 3 w nocy? Hmmm. Możesz próbować ;) Albo o 9, bo wtedy większość będzie jeszcze spać!

      Usuń
    3. Problem w tym, że łatwiej byłoby mi nie spać do 3 w nocy niż wstać o 9 rano ;D
      Poważnie zastanawiam się nad przeniesieniem bloga, jeśli onet będzie robił problemy. Niestety będzie to trudna decyzja, bo kocham tego bloga i trzymam się go za wszelką cenę.

      Usuń
    4. Hmmm. A nie dało by się przenieść tych wszystkich notek na nowego bloga? Chyba nie, co? Chyba, że wszystkie byś skopiowała, a potem po kolei pododawała...Tylko, że to by było trochę roboty. I nie byłoby komentarzy ;/

      Usuń