Szedł
tam, taki wysoki, pewny siebie i… zdziwiony? Lily bardzo ucieszyła się
na jego widok. A więc nie miała zostać sama przez całe życie! Ale… to
takie nierealne. Zbliżał się do niej ten sam chłopak, który podał jej
dzisiaj apaszkę, ten sam, który nie doceniał eliksirów i ten sam… do
którego Dorcas podbiegła pospiesznie, potykając się w ciemnościach i
zaczęła go wypychać, napierając na jego klatkę piersiową, bo tylko tam
sięgała?!
Co tu się dzieje?!
Ledwie
się zorientowała, że wykrzyczała to na głos. Otworzyły się drzwi
jednego z dormitoriów. Na schodach majaczyło światło różdżki. Po chwili
zamknięto je z powrotem.
- To raczej ja powinienem zadać to pytanie – powiedział cicho chłopak.
- Och, właśnie robiłyśmy sobie taki mały, niewinny, rytualik…
- Dorcas! – syknęła ostrzegawczo Lily, uśmiechając się za chwilę uroczo do chłopaka.
- … i pewnie Lily pomyślała sobie, że zostaniesz jej mężem, bo…
- Dorcas! – krzyknęła tym razem głośno Evans.
- … właśnie na tym on polega. Ten rytuał.
Lily
nie wiedziała czemu właściwie jeszcze siedzi przed chustką i świecą,
więc wstała i jak najszybciej znalazła się koło Dorcas. Objęła ja jednym
ramieniem.
-
Cała nasza Dorcas! – Zaśmiała się. – Lubi opowiadać takie bajeczki –
zaczęła odciągać ją na bok. Dorcas jak na małą osóbkę bardzo mocno się
zaparła.
-
Ja nie kłamię! Przecież wiem, że tak sobie pomyślałaś! Widziałam twoją
minę. – Zajrzała jej w twarz. – Li-ly– zaczęła śpiewnie i pomachała jej
palcem – nie kłam. Jak zobaczyłaś… Ej! No co ja znowu takiego zrobiłam? –
Zapytała płaczliwie, kiedy Lily nadepnęła jej na nogę.
-
Jakby to ci wytłumaczyć – wtrąciła się Ann. – Robisz nam trochę wstydu.
Ale tylko tak troszeczkę, odrobinkę – dopowiedziała szybko, widząc jak
Dorcas zaciska usta i krzyżuje ręce na piersi. – Nie obrażaj się. No
chodź. Przejdziemy się do kuchni, na gorące kakao i może jakieś ciastka.
No, nie dawaj się prosić – kusiła.
Meadowes
przez jakiś czas miała nos centralnie wycelowany w sufit, ale na wieść o
wypadzie do kuchni, zaczęła się łamać. Najpierw przygryzła wargę, potem
podrapała za uchem i w końcu skapitulowała. Wyszła razem z Ann, ale rąk
nie rozplotła.
Lily nadęła policzki i wypuściła z nich powietrze.
- Przepraszam. Za nią –wybąkała, zakładając kosmyk za ucho.
Odwróciła
się, żeby posprzątać. Klęknęła. Powiększyła za pomocą zaklęcia serwetkę
i zawinęła w nią wszystkie rzeczy przytachane przez Dorcas. Może gdyby
jednak on tu nie przyszedł to ktoś by się jej pojawił. Przecież w
artykule wyraźnie pisali, że w pomieszczeniu mogą być tylko pomocnice.
- Naprawdę miał tu miejsce jakiś rytuał – zauważył ze zdziwieniem.
-
Nie. Tak. Właściwie trochę tak. Ale to jakieś brednie. Coś w stylu
bełkotu dla zakochanych mugoli. Nie żebym miała coś do mugoli, sama
jestem z mugolskiej rodziny… - westchnęła. – Chyba nie o tym była mowa,
prawda? – przyznała, czując się jak idiotka.
-Mowa
była o tym co tu robiłaś z dziewczynami, Lily – przypomniał. Oczy mu
się zaśmiały, kiedy rudowłosa spojrzała na niego zdziwiona. – Znam
panią, pani prefekt.
- Och. A ja ciebie nie kojarzę – wytknęła. – Musisz być bardzo grzecznym chłopcem.
- Hej! Jestem tylko rok młodszy! – zaperzył się.
-
Naprawdę? – Lily była bardzo zdziwiona. Dałaby sobie uciąć rękę, że nie
jest od niej młodszy. Ba! Że jest starszy o jakieś dwa, trzy lata. Był
taki wysoki i umięśniony. Widziała – na tyle ile pozwalały jej ubrania –
ścięgna i żyły pod jego skórą. Miał cudowne kości policzkowe. I miał
też dwa małe jeziorka, które spoglądały na nią jak dziecko. Takie oczy –
nawet podobnego koloru – miała również Dorcas. Takie oczy sprawiały, że
nie miało się serca odmówić na żadną z zachcianek. Zaczerpnęła
powietrza. – To może zdradź staruszce swoje imię. Bo wiem o tobie
jedynie, że latasz dobrze na miotle, nie lubisz eliksirów, oddajesz
zbłąkane apaszki i, och, jesteś gryfonem!
- Tak, jestem. Coś w tym dziwnego? A na imię mam Caradoc.
-
Założyłam, że jesteś z Ravenclav’u. A to tylko dlatego, że jesteś tak
grzecznym chłopcem, że nic tu o tobie nie słyszałam – znów mu to
wytknęła, tym razem nie złośliwie tylko z uśmiechem i dosiadła się do
niego na kanapie.
- A quidditch? Nic ci niemówi nazwisko Dearborn na szacie, która lata za kaflem?
- Ach, no tak. Caradoc Dearborn. Czyli, mogłam cię jedynie kojarzyć z meczów. – Marne szanse, pomyślała, zazwyczaj ktoś inny zaprząta moja głowę podczas meczów. Niestety.
– Ale to dobrze. Będę miała ochotę pójść na następne rozgrywki –
posłała mu miły uśmiech i ziewnęła. Nie pomyślałaby, że jest tak
zmęczona.
-
Jest chyba jednak za późno na takie pogaduszki. Jutro, nie wiem czy to
właściwe określenie – spojrzał na zegar, który mówił, że jest za pięć
pierwsza. – W każdym razie też jest dzień. A ty nie wyglądasz na
wypoczętą - posłał jej uśmiech, a ona spojrzała przelotnie na jego
dołeczki w policzkach.
-Dziękuje bardzo.
Poczekał
aż Lily wstanie i poszedł w jej ślady. Odprowadził ją w ciszy pod
schody dormitorium dziewcząt. Dziewczyna weszła na pierwszy stopień i
odwróciła się twarzą do chłopaka. Z zadowoleniem stwierdziła, że jest
teraz prawie tak samo wysoka jak on.
- Do zobaczenia, Lily.
- Dobrej nocy.
Odwróciła się, przygryzając wargę.
Fajny ten Caradoc.
Jest!
Wreszcie wstawiłam notkę. Tak się cieszę, że mi się udało, bo cały czas
czułam, że powinnam to zrobić. Jednocześnie informuję, że była prawie w
całości napisana dzisiaj. Jestem trochę zmęczona - bolą mnie oczy i
nadgarstki - ale to nic.
Ogromnie się cieszę, że napisałam ale ubolewam, że jest w dwóch częściach ;|
Obiecuję poprawę. Będę starała się pisać krócej, zwięźlej i na temat - tak, aby nie musieć dzielić notki na części.
Nie ważne w ilu częściach, czy jak długa jest notka, ważne żeby była, żeby była piękna, cudowna, niesamowita, a ta, jak i pierwsza cześć (czyli notka nr.13) jest taka. Bardzo się cieszę że w końcu coś napisałaś i mam nadzieję że częściej będziesz dodawać notki, chodź wiem iż przez ostatni czas jesteś ciągle zajęta i wciąż czymś innym. ;D
OdpowiedzUsuńOch, Ty moja Wszechwiedząca Wiedźmo Ple ple! Już ja wiem żebyś chciała abym była maszynką do pisania. I to najlepiej trzech opowiadań naraz! No nie?
UsuńBardzo się cieszę, że się podobało, bo ja miałam nie najlepsze przeczucia.
Notka.! Nareszcie.! ;D
OdpowiedzUsuńWiesz co? możesz dzielić notki nawet i na 8 części, ale żeby one były tak samo genialne jak te.!
Hmm... Caradoc... Ciekawe imię. A osobowość jeszcze ciekawsza ;) Bardzo mnie zaciekawiła ta postać. I bardzo mi się spodobała ;)) Ciekawe, czy z tego będzie coś więcej... bo Lily się chyba zakochała. Albo zauroczyła! A On chyba to samo ;D
Hahah xD Rytuał ;D Ale masz wyobraźnię.! Genialne to było. Szkoda tylko, że Caradoc przerwał im, bo bardzo byłam ciekawa, co się dziewczyną pokaże ;))
Ach. Na koniec napiszę Ci, że te notki są na serio super.!
Szablon też ładny ;D Chociaż... to tło - ten pergamin jakby, jakby trochę nie pasował... Ale niech będzie! Bo nagłówek jest prześliczny!
Zauważyłaś, że kilka razy powtórzyłam słowo "ciekawe"...Hmm... na koniec roku szkolnego mózg przestaje wymyślać słowa bliskoznaczne ;))
A na koniec całkowity, życzę Ci wesołych wakacji, duuużo słońca, humoru i weny ;)
Pozdrawiam,
Natalia ;)
Osiem części! Chyba to się jednak nigdy nie stanie ;)
UsuńCaradoc Dearborn to postać jak najbardziej pani Rowling, był on jednak wymieniony jedynie z imienia i nazwiska, więc za pochwalenie jego osobowości jak najbardziej dziękuje ;*
Rytuał był "ściągnięty" z książki o całkowicie innej tematyce, ale trochę zmodyfikowany przeze mnie. Muszę szczerze przyznać, że po tej książce różdżki bardzo mi przeszkadzają :|, zupełnie jakby ktoś wytarł je z mojej pamięci niczym gumka ołówek!
Stworzenie nowego szablonu było spontaniczne. Nawet bardzo! Tak, mnie też ten pergamin nie pasuje, ale pomyślałam, że ten róż jest zbyt słodki. Ale faktycznie - pergamin jest trochę przyciężki...
Dziękuje za życzenia i przyłączam w tym komentarzu również i moje lekko spóźnione ;)
Jeszcze raz dziękuje :]
Cześć! sory ze wczesniej nie skomentowalam ale bylam na obozie... fajna notka ale chcialabym zobaczyc co zrobi lily kiedy zauwazy jamesa!:D szkoda ze ten Caradoc (dobrze pisze?) im przeszkodzil;p powodenia w pisaniu nst notki;*
OdpowiedzUsuńJak mi serce urosło kiedy zobaczyłam ten komentarz! Twój komentarz :)
OdpowiedzUsuńMyślałam... właściwie nie wiem co, ale bałam się, że już nigdy nie zobaczę podpisu "Czarno-biała"! Coś Ty zrobiła?! Wiesz o co mi chodzi! Szukałam jakiegoś kontaktu do ciebie i nic! Szkoda... ;/