piątek, 2 lutego 2018

Hej

      Zawsze, widząc tego typu post na jakimś blogu, traciłam odrobinę szacunku do autora. Tak, tak było.
      Niezależnie od tego jak bardzo kochałam daną historię post pożegnalny albo mówiący o zawieszeniu bloga powodował u mnie niesmak. Nie zawód. Niesmak. Byłam przekonana, że to mało profesjonalne. Jak śmiesznie by to nie brzmiało. Przecież to tylko blog - fanowska twórczość w internecie. Wiem jednak, że dla wielu z Was to coś więcej. I dla mnie też, nieważne czy jako dla autorki czy czytelnika. Sama uwielbiam czytać fiki i jestem w stanie je pochłaniać niczym dobrą książkę, tym bardziej, że niektórzy autorzy są naprawdę utalentowani.
      Fani tworzą przepiękną społeczność a fandom potrafi być motywacją i wsparciem. Niestety ja już nie znajduję tego w tym opowiadaniu. A muszę przyznać, że pisanie go było dla mnie trochę terapeutyczne. Ale od dawna już tego nie czuję. I jest mi wstyd jeśli dałam kiedykolwiek komuś nadzieję, że opublikuję następny rozdział. Sama też w to wierzyłam, nie wodziłam Was specjalnie za nos. Wiem jak to jest czekać na kontynuację, która nigdy nie nadchodzi.
      Przepraszam też każdego, który nigdy nie doczekał się mojej odpowiedzi. Nie będę Wam wciskać kitu, bo nie lubię zmyślać. Poza tym lubię myśleć, że relacja między autorem a czytelnikiem jest wyjątkowa i obie strony zasługują na szacunek i szczerość. I dlatego w ogóle piszę to wszystko. Nie wiem czy wyraziłam się już wystarczająco jasno, ale tak - jest to post pożegnalny.
      Nie chcę, żeby ktoś odwiedzając kiedyś ten adres pomyślał "Ech, kolejne porzucone Jily". Ani Wy ani postacie nie zasługują na bycie porzuconymi. I nie jest to blog porzucony, ponieważ przez cały ten czas od opublikowania ostatniego rozdziału o nim myślę. Nie macie pojęcia ile łez wylałam hodując u siebie wyrzuty sumienia, że nie mogę nic napisać. Bo naprawdę nie mogłam. A może ktoś czeka? Chyba nawet mam zaczęty Rozdział 29, ale naprawdę pomimo moich chęci nie mogłam go skończyć. Tak samo nie mogłam znieść myśli o opublikowaniu czegoś słabego. Chociaż nigdy nie uważałam siebie za specjalnie utalentowaną. Może to dlatego nigdy nie dokończę tego bloga, może brakuje mi wiary w siebie. A może po prostu zbyt bardzo zmieniłam się jako jednostka.
      Gdy zakładałam bloga byłam w gimnazjum. Teraz studiuję. Minęło sporo lat, wiele się wydarzyło, dowiedziałam się o sobie kilku rzeczy. I niedawno dopiero doszłam do wniosku, że to opowiadanie nie jest czymś z czego do końca jestem dumna. Dumna mogę być jedynie z tego jak pokierowałam postaciami, szczególnie w ostatnich rozdziałach. Uwielbiam Ann i jej relację z Syriuszem, ale nawet ja już nie pamiętam szczegółów tego jak to się miało skończyć. Pierwsze rozdziały były po prostu słabe a pomysły brały się z księżyca. Nie usunę stąd nic, bo lubię myśleć, że widać może chociaż jakiś mały progres jaki zrobiłam w pisaniu. No i jest to jednak kawałek mojego życia, który zawsze będę dobrze wspominać.
      Chciałabym myśleć, że coś jeszcze kiedyś napiszę. Gdybym zaczynała pisać to opowiadanie teraz, mając tę wiedzę o sobie i o świecie jaką mam teraz, byłoby takie samo, ale jednak inne.
      Wprowadziłabym kilka zmian, naprawiła problemy, na które ostatnio zwracam uwagę. Postacie byłyby takie same, miały te same charaktery, ale z pewnymi ulepszeniami. Miałyby różne kolory skóry i nie były jedynie hetero a żeńskie postacie byłyby bardziej ludzkie, normalne i niezależne. Chyba dlatego Oczami Rudzielca budzi we mnie tyle sprzecznych emocji. Bardzo ten blog jest heteronormatywny i zamknięty w jednym sposobie postrzegania świata. Nie lubię tego. Bardzo.
      Mimo to Harry Potter był dużą częścią zmian jakie we mnie zaszły. Otworzył pewne drzwi, które otworzyły następne a te znowuż kolejne i kolejne. Chcę, żeby tak zostało, żeby to nadal był bajkowy element mojego nastoletniego życia. Niestety ostatnie wydarzenia z panią Rowling rzucają duży cień na te doświadczenie i pewne etapy życia jest dobrze za sobą zamknąć.
      Nie lubię zmian, boję się ich i to jest straszna cecha charakteru. Pewnie dlatego tak długo zeszło mi, żeby napisać to, co napisałam dzisiaj. Łudziłam się, że to coś zmieni, ale przecież tak naprawdę nie zmienia nic. Oprócz tego, że jestem z Wami szczera i mówię wprost - zostawiam ten blog, to opowiadanie, tego fanfika za sobą. Oczami Rudzielca to już przeszłość. Lubię ją i nie lubię zarazem.
      17 stycznia otrzymałam komentarz, który bardzo mnie poruszył. Czytałam go, jadąc rano, chyba na jakieś zaliczenie, i zaszkliły mi się oczy. Schowałam więc szybko telefon i starałam się to wypchnąć ze świadomości. Wieczorem tego samego dnia wrócił do mnie i od tamtej pory chciałam zrobić coś. Zajęło mi to trochę czasu, ale nigdy nie twierdziłam, że jestem szybka. Tej osobie należą się wielkie podziękowania, bo to co napisała jest czymś, co chyba każdy kto cokolwiek kiedyś napisał chciałby usłyszeć.
      I tak tradycyjnie to wow! Zawsze słowotok. To miał być szybki post/ogłoszenie...
      Teraz zamierzam iść poczytać stare komentarze i trochę sobie popłakać.
      Dziękuję każdemu, kto poświęcił temu fikowi chociaż odrobinę czasu. Dziękuję każdemu, kto poświęcił jeszcze więcej czasu, żeby skomentować. Dziękuję tym osobom, z którymi złapałam przez jakiś czas pewien dłuższy kontakt. Strasznie żałuję, że nie umiem utrzymywać kontaktów z ludźmi. To druga najgorsza cecha mojego charakteru.
     Życzę Wam dobrych, długich fików i autorów, którzy potrafią poprowadzić historię do końca.
~Kmits.

11 komentarzy:

  1. Hej :)
    szkoda, że to "pożegnanie", ale w pełni rozumiem :) zmienił się punkt widzenia i ocena świata, i jednak bardzo mi przykro, że nie doczekam się zakończenia tego opowiadania :)
    Lubiłam bardzo Twoje postacie, miały poczucie humoru, były współczujące i oddane przyjaciołom ;)
    Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze coś napiszesz :)
    Ja przez jakiś czas też myślałam, że to już koniec mojego opowiadania, ale postanowiłam poprawić go, bo zmieniło się dużo w mojej głowie. Teraz mam z tym dużo pracy, ale sądzę, że jak już skończę, to będę dumna, że ktoś wyczyta pewne przesłania i przez to będzie tolerancyjny :)

    Trzymam za Ciebie mocno kciuki!
    Cieszę się, że nie usuwasz opowiadania, bo lubię wracać, do pewnych historii :)

    Powodzenia!
    SBlackLady

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za wyrozumiałość i miłe słowa ;)
      tak szczerze mówiąc to też żałuję, że nigdy tego opowiadania nie poprowadzę do końca :/ ale chyba jednak pisanie zostawię innym a sama z chęcią będę jedynie czytać.
      powodzenia i wytrwałości przy wprowadzaniu zmian w swoim opowiadaniu! zazdroszczę chęci...
      nie, nie usuwam i nie usunę, bo jestem sentymentalna i pewnie sama nie raz tu wrócę ;)
      pozdrawiam!

      Usuń
    2. W sumie już wprowadziłam te zmiany, więc najgorsze już za mną :)
      Wiesz, kiedy miałam duży moment zwątpienia i zaczęłam myśleć nad końcem to nawet tworzyłam posta, który zawierał informacje, co działoby się dalej i jak bym zakończyła fanfika.
      W międzyczasie wydarzyło się kilka rzeczy, które znów mnie pchnęły w świat wyobraźni i post ten służy mi teraz tylko jako zarys :)
      Może udałoby Ci się zrobić takiego posta? :D Chętnie bym przeczytała :D
      Również pozdrawiam!
      SBlackLady

      Usuń
    3. myślałam o tym, ale potem doszłam do wniosku, że przecież i tak wiadomo jak to się skończy, bo u mnie wszystko miało zostać w canonie. potem stwierdziłam, że miałam też swoje własne wątki i chociaż je warto by było zakończyć, ale nie mam pojęcia, gdzie są wszystkie moje notatki. zawsze lubiłam wszystko co pisałam bazgrać w notesie a jakieś małe pomysły na karteczkach i trzymałam je wszystkie razem ułożone chronologicznie w kopercie. teraz żałuję, że nie miałam tego gdzieś na komputerze. było też kilka przyszłych scen rozpisanych na kilka stron, bo tak to się zawsze u mnie zaczynało - wymyśliłam sobie jakiś dialog czy minę bohatera i próbowałam to wcisnąć w całą fabułę.
      no i myślę, że nie chciałam tego publikować, bo zawsze miałam nadzieję, że zakończę tą historię :/
      jeśli kiedyś w niedalekiej przyszłości znajdę jednak te moje notatki to zastanowię się co z tym zrobić, ale nic nie obiecuję, bo nie widziałam ich już sporo czasu.

      Usuń
  2. Hej. Przykro mi, że to już koniec. Przez długi czas naprawdę nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału. Naprawdę uwielbiam Ann i Syriusza. To trochę smutne myslec że nigdy nie poznam końca ich historii. Ale rozumiem twoją decyzje. Mam też nadzieję że to nie koniec twojego pisania i napiszesz kiedyś jeszcze coś zajebistego ;)
    I proszę nie usuwaj bloga, czasem lubię zerknąć na historię czytane jeszcze w podstawowce ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, nawet nie wiesz jak cieszy mnie każda wzmianka w komentarzu na temat Ann, bo to moja własna postać od początku do końca :) pisałam w odpowiedzi wyżej, że nie wiem, gdzie mam stare notatki, ale coraz częściej myślę o porządnym przekopaniu pudeł, żeby je znaleźć i coś z tego opublikować. naprawdę nic nie obiecuję, ale może poznasz koniec ich historii ;)
      jedno na co można u mnie liczyć to to, że nigdy sama z siebie nie usunę bloga. może się z nim coś stać przez jakieś zmiany wewnętrzne blogspotu tak jak robił onet (gdzie początkowo ten blog był założony)
      pozdrawiam!

      Usuń
  3. Hej :D

    Nie mam pojęcia, czy w ogóle tu jeszcze zaglądasz. Nie wiem też, czy mnie pamiętasz. Swego czasu komentowałam (prawie) każdy rozdział Twojego bloga i bardzo Cię poganiałam do pisania. Nawet ze dwa razy dostałam dedykację! :D <3
    Nagle zatęskniłam za czasami, gdy godzinami zaczytywałam się w Jily, dlatego tu wróciłam. Przeczytałam wszystkie posty i wszystkie nasze rozmowy pod nimi. Było to cudowne, nostalgiczne doświadczenie. Nadal kocham tę historię.
    Cieszę się, że nie masz zamiaru usuwać bloga, bo na pewno będę do niego wracać. Jeśli zdecydujesz się w przyszłości założyć nowego to mam szczerą nadzieję, że powiadomisz o tym na blogu. Chętnie przeczytam wszystko, co napiszesz.

    Pozdrawiam ciepło,

    Natalia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej, oczywiście, że Cię pamiętam! zobaczyłam ten komentarz dopiero teraz ;/ ciekawe czy Ty zobaczysz mój kiedyś...
      bardzo mi miło, że robiąc sobie nostalgiczne wycieczki pamiętasz o moim blogu i spędzasz z nim czas!
      wybacz, ale zepsułam się na przestrzeni lat i nie umiem już pisać, więc i nowego bloga nie mam w planach, ale ciepło mi na serduszku dzięki Tobie.

      Pozdrawiam i dziękuję za wszystko!

      Usuń
    2. AAAaaAaaaa odpisałaś mi <3 <3 <3
      Warto było sobie włączyć powiadomienia o nowych komentarzach!
      Kochana, nic się nie stało. A że nic więcej nie napiszesz? No trudno, ale mam nadzieję, że tego bloga nie usuniesz, bo ja tu jeszcze będę wracać.
      A teraz trochę prywaty. Jak Ci się życie ułożyło? Co robisz? :) Uwierzysz, że się poznałyśmy jakieś 10 lat temu? Kiedy to zleciało...
      Ciekawe, czy ten komentarz zobaczysz szybciej!

      Ściskam mocno!
      N.

      Usuń
    3. :)
      Mi jakimś sposobem powiadomienia nie przychodzą, ale robię zmiany na blogu i zobaczyłam teraz!
      Trochę mi się łzy do oczu zebrały, bo o tym blogu to w ogóle nie pamiętam a tu taka miła niespodzianka :')
      Na pewno nie usuwam bloga, dopóki go nie usuną to sobie tutaj będzie.
      No nie ułożyło mi się tak jak myślałam, ale trudno. Jestem słaba w daty, ale może to być już dekada ;)
      A co u Ciebie?

      Usuń
    4. Jakie zmiany na blogu! Zrobiło się tu jeszcze bardziej nostalgicznie :)
      Co u mnie, dom, praca, dom, piękne dorosłe życie haha. Wyrwałam się z małej wioski, skończyłam studia, mam stałą pracę i do czasu do czasu w wolnych chwilach zaczytuję się w Jily :D
      Bardzo się cieszę, że tu zajrzałaś i dałaś znak życia!
      Ściskam mocno <3

      Usuń